Nie przypominam sobie żeby w moim życiu były jakieś piękne chwile nie związane z Caitlin, bo takich nie ma. Dotarło to do mnie, kiedy ona tak po prostu zniknęła. Czy tak miało być ? Czy to było zaplanowane tam u góry ? "Będziesz najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, ale potem powrócisz do swojego przeznaczenia"
Wiecie co ? Z każdym dniem jest gorzej. Wstaje z łóżka i myślę sobie, że dzisiejszy dzień pobije wszystkie inne dni. Zaczynam sądzić, że tak będzie już do końca moich dni.
Nie, stop, nie mam prawa tak myśleć. Co ja do cholery robię. Czy właśnie straciłem nadzieję ?
Jeżeli tak ma wyglądać moje życie do końca, to proszę tylko o jedno, niech tych dni nie będzie dużo.
-Nadal nic nie mają?- moja mama oparła się o kuchenny blat, patrzała na mnie z litością, tą prawdziwą.
-Nie.-powiedziałem z trudem, nie było mnie stać na nic więcej.
Mama jedynie westchnęła i poszła do innego pokoju. Może uznała, że jej obecność mnie irytuje ? Coś w tym stylu ? Obecnie w moim życiu, tylko ona nie sprawia, że mam ochotę podnieść na nią rękę. Po tym wszystkim każdy człowiek na tej ziemi jest dla mnie czymś co trzeba usunąć. Mam ochotę coś zrobić osobie która do mnie się zbliża, mało tego chce coś ode mnie. Ale ja Justin Bieber, ten który każdego zbywa, traktuje każdego jak powietrze też potrzebuję, porozmawiać. Wiem, jestem idiotą. Narzekam na samotność a sam jestem sobie tego winny. Bezsensu no nie ?
Wstałem z miejsca i podszedłem do okna. Na zewnątrz dosłownie lał deszcz, wiatr targał koronami drzew a za warstwami chmur ukrywało się słońce. Tak jakby chciało wyjść na zewnątrz aby dać ludziom kolejny powód do życia albo jedyny, ale jest na starcie przegraną i się poddaje.
Zastanawia mnie gdzie jest Caitlin, co robi. Może teraz, właśnie w tym momencie patrzy się w niebo i widzi przed sobą pełne słońce. Jej twarz jest oświetlona przez promienie, wtedy jej oczy błyszczą i wyglądają najpiękniej ze wszystkich par oczu na całej ziemi, dam sobie rękę uciąć, że tak właśnie jest.
Spuściłem wzrok i wlepiłem go w podłogę. Wiem, że jestem chujem, wiem, że zraniłem w życiu wiele osób, zrobiłem wiele delikatnie mówiąc niewłaściwych rzeczy, ale zabieranie mi najważniejszej rzeczy nie jest w porządku. Już bardziej w porządku byłoby dostać kulą w łeb. Zostać przejechany przez czołg. Zasnąć w wannie i się utopić.
Całkowicie spontanicznie ubrałem bluzę z kapturem, przeszedłem przez salon a następnie stanąłem naprzeciwko drzwi, chwyciłem za klamkę.
-Gdzie idziesz Justin ?- zapytała mama z obawą w głosie. Właśnie zajmowała się moją młodszą siostrom, która pomimo wszystko również miała dla mnie znaczenie, chociaż może się wydawać, że mam wszystkich w dupie i to na dodatek tak głęboko, że to już inne miejsce w organizmie.
-Będę potem.- rzuciłem zupełnie nie przejmując się tym, że mama na poważnie się o mnie martwi.
Od razu wyszedłem, czego po części żałowałem bo deszcz jeszcze się nasilił i niebo sporadycznie się rozświetlało przez przestrzenne błyski. Właściwie co mi szkodzi ? Najwyżej dostanę piorunem w łeb. Ktoś musi to w końcu zrobić. Muszę wziąć się w garść. Myślicie, że jak taki piorun mnie uderzy, naładuję się pozytywną energią ?
Szedłem przed siebie, zupełnie nie wiedząc gdzie się wybieram. Tak właściwie nie miałem gdzie iść. Nie miałem do kogo. Każdy kto się ze mną zadawał (tak, ku waszemu zdziwieniu byli i tacy) odwrócił się ode mnie. A przepraszam, to ja się odwróciłem od nich. Teraz to ma małe znaczenie, to nie zmieni faktu, że jestem sam i prawdopodobnie tak zostanie.
Stop. Co ty gadasz. Przecież będzie jak dawniej, pieprzony pesymisto.
Przechodząc przez te wszystkie ulice, miejsca, restauracje wracam wspomnieniami do tego jak przebywałem tu z Caitlin.
Wiecie co ? Pamiętam jak pogoda była dokładnie taka jak teraz, z nieba lały się litry wody a Caitlin nie miała przy sobie parasolki. Nawet jednym słowem nie wspomniała, że jest jej źle, j e d n y m słowem. Zamiast tego tańczyła z uśmiechem na ustach i to jak szerokim, nie zwracała uwagę na takie szczegóły. Potrafi docenić każdą chwilę życia, to w niej wyjątkowego.
W oczy rzuciła mi dziewczyna. Chwila, moment czy to nie ta od supermarketu ? Z wrodzonym talentem do równoczesnego obserwowania człowieka, trzymania telefonu w ręce i prowadzenia dyskusji z innym człowiekiem ? To ona. Siedziała na ławce, narażona na deszcz. Właściwie była całkowicie, mokra więc chyba to nie miało większego znaczenia czy siedzi na otwartej przestrzeni czy też nie.
Postanowiłem podejść bliżej, no co ? Ciekawiło mnie co ona tu robi, w takich okolicznościach.
Zrobiłem krok w jej stronę. Ona, ona płakała. Słyszałem szloch, tego nie można pomylić z żadnym innym dźwiękiem. Wtedy ona się obróciła i prawdopodobnie mnie dostrzegła. Spojrzałem w jej oczy z których raz po raz wylewały się łzy. Jedna za drugą, jakby nie miały końca. Dokładnie jak ten deszcz który padał od jakieś dobrej godziny.
Stałem w jednym miejscu. Powinienem podejść ? Zapytać się co jest nie tak ? Czy lepszą opcją było trzymać się mojego planu na życie i olać ją kolejną dawką zimnej wody ? Nie tym razem.
Halo, też jestem człowiekiem co oznacza, że potrafię zachować się jak człowiek i potrafię zrobić coś co by nie skrzywdziło drugiego człowieka, zaskakujące ?
Usiadłem obok niej, nie wiedziałem jaka siła mną kieruje ale chyba to było za sprawką tego "skamieniałego serca"
-Coś się stało ?- zapytałem w najgłupszy z możliwych sposobów.
"Nie, wylewam rzeki łez bo lubię"- pomyślałem w głowie i dałem sobie w twarz oczami wyobraźni.
-Nie ważne, na pewno cię to nie interesuje.- odpowiedziała ocierając łzy swoimi delikatnymi dłońmi. Wiem, że były delikatne, dotykałem je wczoraj. Ale co to ma do rzeczy.
-Chcesz tu moknąć przez całe życie ?- nie wiedziałem co o sobie sądzić, skąd u mnie ta "troska" ? W tym momencie zacząłem zastanawiać się nad swoją osobą.
-Właściwie to nie robi mi to żadnej różnicy.- westchnęła i spojrzała na mnie swoimi zapłakanymi oczami.
-Może masz ochotę na kawę ? Jeżeli chcesz możemy pogadać.- wzruszyłem ramionami. Powinienem być z siebie dymny ? Czy ja właśnie zachowałem się niczym posiadacz takiego unikatowego narządu jak serce?
Wtedy wstała, poprawiła swój przemoczony sweter i tak jakby się uśmiechnęła.
-Tak się składa, że nie mamy daleko.- wskazała na kawiarnię dokładnie na przeciwko nas, wtedy się dopiero zorientowałem, plus za spostrzegawczość.
Również wstałem i podszedłem do drzwi na znak, że moja "oferta" nadal jest aktualna. Otworzyłem drzwi i poczekałem aż ta dziewczyna wejdzie do środka. Jak miała na imię ? Nina?
Gdy Nina weszła do środka zamknąłem drzwi. Dziwiło mnie to, że dziewczyna nie robiła sobie nic z faktu, że jest c a ł a mokra, miała to gdzieś. Caitlin miała to samo podejście, nieważne.
Usiedliśmy do stolika na samym końcu, kawiarnia była mała tym samym przytulna ale i co za tym idzie przepełniona, ludzie szukali schronienia, przy takiej pogodzie trudno się dziwić.
Zamówiliśmy po kawie, jak było ustalone na wstępie. Potem nastała cisza. Spojrzałem na nią. Już nie płakała, jej twarz tak jakby na zawołanie przybrała inne emocje. Miała długie brązowe włosy, teraz były rozczochrane w każdą z możliwych stron i mokre. Caitlin też miała długie włosy, nawet podobnej długość i też miała brązowe włosy, tyle, że jaśniejsze, nieważnie. Nina miała brązowe oczy, Caitlin też miała brązowe oczy, ale to nie miało znaczenia. Nina była posiadaczką dziewczęcej urody, zupełnie tak jak Caitlin.
Stop, Bieber skończ z tym co robisz, bo to co robisz jest dziwne, głupie, nieodpowiednie całkowicie bezsensu.
-Więc co się stało ?- zapytałem nieśmiało na nią spoglądając. Tak, na prawdę mnie to ciekawiło, ciekawiło mnie coś co nie tyczyło się Caitlin? Zaskakuję sam siebie.
-Długa historia...-wyszeptała i wbiła wzrok w stół, jakby był najbardziej fascynującą rzeczą w tym miejscu. Stół bardziej fascynujący ode mnie? Poważnie?
-Mam czas.- powiedziałem próbując ją zachęcić do zwierzenia się. Ta dziewczyna na prawdę w jakimś stopniu mnie zainteresowała, nieprawdopodobne a jednak.
-Miałeś kiedyś tak, że nie chciało Ci się już żyć? Nie miałeś po co ?- przemówiła patrząc mi się naprawdę głęboko w oczy, jakby chciała z nich odczytać odpowiedź.
-Przecież życie jest piękne.- zaśmiałem się w myśli. To zdecydowanie sarkazm.
-Chciałeś wiedzieć to Ci powiedziałam.- westchnęła i lekko się uśmiechnęła.
-Wiesz jestem słaby w pocieszaniu ludzi ale wszystko będzie dobrze.- powiedziałem po części obojętnie.
-Może zmieńmy temat.- uśmiechnęła się szeroko. Czy tylko mnie dziwiło to, że dokładnie przed chwilą rozpaczała w najlepsze a teraz jakby nigdy nic się uśmiecha i to autentycznie ? Podobno jak się ma okres to występują "huśtawki nastrojów" W każdym razie przez 18 lat swojego życia się z tym nie spotkałem na własnej osobie a więc trudno mi oceniać.
Nina spojrzała na tablicę która wisiała na jednej z żółto-białych ścian.
-Widzisz tą dziewczynę na ulotce?- wtedy wskazała na tablicę a ja się odwróciłem aby potwierdzić swoje myśli. Tak to była Caitlin. Przyzwyczaiłem się, że wszędzie gdzie nie spojrzę, widzę jej twarz, tyle, że uchwyconą na zdjęciu, mimo to miałem ochotę wyjść.
-Znałam ją.- powiedziała cicho ciągle patrząc się na zdjęcie.
Caitlin
Zaskakujące czy nie, ale znowu siedziałam na tej kanapie. Siedzenie na ziemi mimo wszystko było na drugim miejscu jeżeli chodzi o komfort. Nie miałam nic innego do roboty, dziwicie się mi? Jesteś zamknięta w czterech ścianach, na dodatek ściany są pomalowane na blado-niebieski co jeszcze bardziej pogarsza sprawę. Wszystko co Cię otacza to ten kolor i przerażenie które cię nie opuszcza, wręcz przeciwnie, jeszcze się powiększa. Całymi dniami siedzisz na twardej i brudnej kanapie i czujesz się jak w klatce, właściwie to dobre słowo bo właściwie taka jest rzeczywistość. Jesteś skazana na siedzenie i patrzenie tępo przed siebie albo wersja bardziej oryginalna, rozglądanie się po całym pomieszczeniu. Są jeszcze jedne drzwi, jak można tak nazwać ten kawałek drewna. Należą do ubikacji, chociaż to za duże słowo jak na coś co się tam znajduje.
Pomyśleć, że jakiś czas temu mieszkałam w dużym domu, kilka łazienek i duże łóżko które w porównaniu z kanapą jest po prostu niebem.
Wiecie co? To nie jest najgorszą rzeczą, najgorsze jest to, że nie ma go przy mnie. Gdyby on byłby obok mnie, uwierzcie, mogłabym przeżyć w tym cholernym miejscu całe życie i wiecie co ? Nie narzekałabym bo on siedziałby obok na tej cholernej kanapie i gapił się ze mną w te cholerne ściany.
Zamiast tego muszę tu siedzieć i czekać z sercem które nie zwalnia tępa na tą dwójkę, która przychodzi co jakiś czas, obserwuje mnie, gada coś między sobą a potem wychodzą i tak w kółko.
Czy można jakoś powstrzymać się od zwariowania? Nie wydaje mi się. Czuję, że psychicznie wysiadam.
Znowu usłyszałam kroki, czy nie mogą się zdecydować? Może ciągle się wahają jakim sposobem mnie zabić? Przychodzą aby dostosować do mojej osoby idealne tortury. Na korytarzu usłyszałam szepty, przypuszczam, że wiem do kogo należą. Problem w tym, że nie słyszałam za dobrze, może co dziesiąte słowo? Na dodatek zniekształcone. Nie wiem jakim sposobem ale podniosłam się z kanapy. Nogi od razu zaczęły się trząść jakbym czekała na wyrok śmierci. Śmiesznie się składa, bo najprawdopodobniej tak jest.
Zrobiłam krok w stronę drzwi, serce biło o sto razy szybciej niż ma ustalone w normach.
Zrobiłam drugi krok, oddech przyspieszył, musiałam się starać aby jakoś nie było mnie słychać. Żadnego szmeru, żadnego poruszenia, niczego.
Kolejny i kolejny krok, byłam na przeciwko drzwi. Przybliżyłam ucho tak aby zdołać coś usłyszeć, może się w końcu czegoś dowiem? Ryzykuję, oni mogą wejść w każdym pieprzonym momencie i co najgorsze mogą mnie nakryć. Ale czy to ma jakieś znaczenie? I tak i tak mnie zabiją więc jedynie mogę coś zyskać.
-Udawanie załamaną na niego zadziałało.- to był jej głos, tej dziewczyny.
-Dobra dziewczynka, od zawsze wiedziałem, że masz talent aktorski.- usłyszałam ponury śmiech, bez śladu wątpliwości to był on.
-Jakbyś widział jego minę po tym jak oznajmiłam mu, że znam Caitlin, on uwierzył Travis. Zanim się obejrzymy dostanie to na co zasługuje. Załatwimy go Travis.
-Załatwimy go, jeżeli oni nie potrafią to my to zrobimy. Ten dupek Justin, dostanie to na co zasługuje.
Zakręciło mi się w głowie. Oparłam się o drzwi. Zamknęłam na moment oczy. Czy on powiedział "Justin"?
Czy przez jego usta przeszło imię "Justin"?
Powolnym krokiem wróciłam na kanapę, usiadłam sztywno i próbowałam złapać oddech. Czy Justin jest w to wszystko zamieszany? Czy to chodzi o mojego Justina? Czy on miał na myśli mojego Justina? Czy...
Zrobiłam krok w stronę drzwi, serce biło o sto razy szybciej niż ma ustalone w normach.
Zrobiłam drugi krok, oddech przyspieszył, musiałam się starać aby jakoś nie było mnie słychać. Żadnego szmeru, żadnego poruszenia, niczego.
Kolejny i kolejny krok, byłam na przeciwko drzwi. Przybliżyłam ucho tak aby zdołać coś usłyszeć, może się w końcu czegoś dowiem? Ryzykuję, oni mogą wejść w każdym pieprzonym momencie i co najgorsze mogą mnie nakryć. Ale czy to ma jakieś znaczenie? I tak i tak mnie zabiją więc jedynie mogę coś zyskać.
-Udawanie załamaną na niego zadziałało.- to był jej głos, tej dziewczyny.
-Dobra dziewczynka, od zawsze wiedziałem, że masz talent aktorski.- usłyszałam ponury śmiech, bez śladu wątpliwości to był on.
-Jakbyś widział jego minę po tym jak oznajmiłam mu, że znam Caitlin, on uwierzył Travis. Zanim się obejrzymy dostanie to na co zasługuje. Załatwimy go Travis.
-Załatwimy go, jeżeli oni nie potrafią to my to zrobimy. Ten dupek Justin, dostanie to na co zasługuje.
Zakręciło mi się w głowie. Oparłam się o drzwi. Zamknęłam na moment oczy. Czy on powiedział "Justin"?
Czy przez jego usta przeszło imię "Justin"?
Powolnym krokiem wróciłam na kanapę, usiadłam sztywno i próbowałam złapać oddech. Czy Justin jest w to wszystko zamieszany? Czy to chodzi o mojego Justina? Czy on miał na myśli mojego Justina? Czy...
Klamka znowu się poruszyła. Drzwi się otworzyły a do środka weszła, nie on tylko ona. Zazwyczaj był to on... Coś musiało być na rzeczy. Nie wiem czy to było słuszne, ale trochę się uspokoiłam. Minimalnie. Była dość niska, szczupła, powierzchownie nie było powodów aby się jej bać.
Spojrzała na mnie trudnym do zidentyfikowania wzrokiem. Podeszła bliżej mnie, jeszcze bliżej i jeszcze aż stała na przeciwko. Wtedy wszedł on, co sprawiło, że moje serce na moment się zatrzymało a potem gwałtownie ruszyło i zaczęło bić chyba z maksymalną prędkością.
Zrobił jeden, dwa, trzy, cztery, pięć kroków i już był niepokojąco blisko mnie. Cholera czy to już ta chwila kiedy żegnam się ze światem? Mam zacząć odmawiać jakąś modlitwę?
-Masz się nas słuchać, cokolwiek nie powiemy ty masz to zrobić rozumiemy się?- odezwał się i głęboko patrzył się w moje oczy, co mroziło krew w żyłach. Ten jego wzrok.
-Rozumiemy się?!- wręcz krzyknęła, chyba czekała na potwierdzenia.
Pokręciłam twierdzącą głową, nie byłam w stanie wypowiedzieć słowa, strach całkowicie mnie zmanipulował.
-To twoje pierwsze a zarazem najłatwiejsze zadanie, jeżeli pójdzie płynnie kto wie...-zaczęła nie spuszczając mnie z oka.
-Tak po prostu, powiedz nam coś o sobie.- powiedział spokojnym tonem i podniósł brwi do góry.
*
I jest drugi rozdział. Właściwie nic takiego się nie dzieje, ale to początek a więc
dopiero się rozkręcam.:)
Nie będę się jakoś rozpisywać. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Liczę na to.
Następny rozdział powinien pojawić się w przeciągu tygodnia, to zależy od komentarzy.:)
JEŻELI TO PRZECZYTAŁEŚ
PROSZĘ ZOSTAW KOMENTARZ
TO NAPRAWDĘ DLA MNIE BARDZO WIELE ZNACZY I SPRAWIA, ŻE CHCE MI SIĘ DALEJ PISAĆ Z JESZCZE WIĘKSZĄ ENERGIĄ
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE
cudownie,robi sie coraz ciekawej czekam na następny rozdział /canadian_liar
OdpowiedzUsuńxdlgjsdoiguiohduh Cuuudny *.* / @BeYourself69696
OdpowiedzUsuń"tak po prostu, powiedz nam coś o sobie" no to mnie zszokował ;o
OdpowiedzUsuńomfg dijkhfuiskdjf rozdział jest PER-FECT! <3
super :)
OdpowiedzUsuń@flydrevv
kolejny świetny rozdział :) już nie mogę doczekać się następnego x @kate_biebss
OdpowiedzUsuńRozdzialy robia sie coraz ciekawsze asgkhd juz chce nastepny pozdrawiam biebsxdrew :)
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego rozdziału omfg najlepsze ff jakie czytałam! ksjckaksjxak
OdpowiedzUsuńNiesamowity jezu,czekam na nastepny! x
OdpowiedzUsuńomg mam nadzieję,ze niedługo dowiemy się co takiego zrobił Justin że tamci chcą sie na nim zemścić
OdpowiedzUsuńcały czas zastanawiam sie jak Justin ich wykiwa hue hue hue
OdpowiedzUsuń@rabatkaa
cudowne, piszesz świetnie, nie mogę się doczekać następnego
OdpowiedzUsuńbardzo podoba mi sie to ff jest inne od wszystkich i bardzo tajemnicze...jest perfekcyjne i czekam z niecierpliwoscia na nastepny rozdzial
OdpowiedzUsuńNie mam nic do powiedzenia. Zaje****ie piszesz. To napięcie.. ^.^ kocham XOXO
OdpowiedzUsuńCudooo <3333 :**
OdpowiedzUsuńTwój blog został nominowany do Liebster Award. Więcej szczegółów tutaj: http://justinbieberfanfictiondark.blogspot.com/p/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń